Dzień św. Walentego - krótka historia o jego patronie

Idźże do Walentego!

Idźże do Walentego!

Początek lutego to czas, gdy na wystawach sklepowych pojawia się wysyp czerwonych serc i serduszek. Czekoladki w kształcie serc, misie z czerwonymi serduszkami, kartki walentynkowe -to wszystko ma sprawić, by zakochani 14 lutego okazali sobie prawdziwą miłość…Walentynki były obchodzone w Europie już w czasach średniowiecza, jednakże ów zwyczaj pojawił się w Polsce dopiero w latach 90-tych XX wieku i od tej pory cieszy się dużą popularnością wśród zakochanych. Kult św. Walentego rozwinął się w Terni pod Rzymem, to tam właśnie bohater serduszkowego szaleństwa był biskupem, który zajmował się popieraniem zakochanych. Całe to zamieszanie było zapoczątkowane edyktem Cesarza Klaudiusza II Gockiego, który miał zakazywać zawierania małżeństw, gdyż podobno żonaci mężczyźni mniej ochoczo uczestniczyli w wojnach. Biskup Walenty zignorował ów zakaz i potajemnie udzielał ślubów zakochanym. Jak mówi legenda, gdy sekret Walentego wydał się, został uwieziony, a następnie stracony. Od tej pory okrzyknięto go nie tylko patronem zakochanych, ale również cierpiących na choroby nerwowe i epilepsję. Jak wiadomo w średniowieczu epilepsję utożsamiano z opętaniem przez złe moce. Z czasem fantazja ludowa pomieszała osoby sprawcy i uzdrowiciela, a nasz Walenty stał się synonimem diabła. I tak pozostał w dawnych powiedzeniach ludowych: „Walenty bez pięty!”, „Bodaj ją Walenty popadł”, „ Idźże do Walentego!”, „Wie ich Walenty”, by powrócić do łask wszystkich zakochanych w aureoli czerwonych atrybutów miłości. Adrasteja